Select An AI Action To Trigger Against This Article
Wszak nie tylko mamy w Parlamencie Europejskim cały desant potencjalnych przyszłych klientów wymiaru sprawiedliwości w postaci europosłów PiS Kamińskiego, Wąsika, Obajtka, Bielana czy Dworczyka, ale fuchę w Brukseli znalazł też były prezes TVP Jacek Kurski, ojciec najbardziej nienawistnej propagandy po 1989 r.
Otóż Kurski, który do Parlamentu Europejskiego się nie dostał, bo widać to, co wyczyniał w rządowej telewizji, budziło obrzydzenie nawet w części elektoratu PiS, dostał posadę we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której w europarlamencie należy PiS. Asystentką dwóch europosłów – Jakiego i Ozdoby – jest żona byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, Patrycja Kotecka-Ziobro, która zasłynęła nagrywaniem telefonem komórkowym z ukrycia europosła Krzysztofa Brejzy z KO.
Kulisy pałacu
Schronienia w Brukseli szukał też Ryszard Czarnecki, znany obieżyświat, który jeszcze jako poseł wyłudzał kilometrówki z Parlamentu Europejskiego, a ostatnio zasłynął jako jeden z bohaterów afery Collegium Humanum. Jak wieść niesie, Czarnecki nie miał tyle szczęścia co Kurski i Kotecka, bo okazało się, że koledzy koła ratunkowego rzucić mu nie zamierzają. Taka była decyzja prezesa. Kaczyński uznał, że od kłopotów Czarneckiego należy się trzymać z daleka, bo nie wiadomo, co jeszcze wyjdzie na jaw. Kaczyński wiele wybaczał Czarneckiemu, pamiętając, że to on przyczynił się do wygranej jego brata Lecha w wyborach prezydenckich w 2005 r. Czarnecki załatwił Lechowi Kaczyńskiemu przed drugą turą wyborów poparcie lidera Samoobrony Andrzeja Leppera, co pomogło mu wygrać prezydenturę. Ale wszystkie długi wdzięczności kiedyś wygasają i prezes uznał widać, że wystarczająco już odpłacił się Czarneckiemu, dając mu miejsca na listach do PE w kolejnych wyborach.
Byłemu europosłowi pozostaje więc liczyć na to, że przytuli go Mateusz Morawiecki, który został niedawno szefem Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, co osobiście wychodził sobie u premier Włoch Giorgii Meloni. Mało kto pamięta, że pierwsze polityczne kroki Morawiecki stawiał właśnie u boku Ryszarda Czarneckiego. To on ściągnął go jako młodego absolwenta historii do Urzędu Integracji Europejskiej, którym kierował w czasach rządów AWS. Był 1998 r., gdy Morawiecki został zastępcą dyrektora departamentu negocjacji akcesyjnych w UKIE. Stamtąd trafił do banku BZ WBK, a w późniejszych latach został jego prezesem. Tamtym epizodem w administracji rządowej Morawiecki chwalił się już w czasach premierowania, kreując się na tego, który negocjował wejście Polski do UE. Przyszedł więc czas na to, by teraz odwdzięczył się Czarneckiemu, który wpadł w tarapaty.
Parlament Europejski, jak się okazuje, tylko na krótką metę mógł być miejscem schronienia dla pisowskich notabli. Miesiąc temu europosłowie uchylili immunitet Adama Bielana. W ubiegłym tygodniu immunitety stracili byli nadzorcy służb – Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński. Obaj mają odpowiedzieć za głosowania w Sejmie pomimo wygaszonych mandatów poselskich. Prokuratura chce im postawić zarzuty, a to i tak będzie początek ich kłopotów. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar zapowiedział, że w czerwcu będą stawiane kolejnym osobom zarzuty w związku z aferą Pegasusa. Wśród nich mają być także politycy, a zakup Pegasusa obciąża nie tylko Zbigniewa Ziobrę, ale i byłych nadzorców służb. Mariuszowi Kamińskiemu jako szefowi MSWiA podlegały służby, które używały szpiegowskiego oprogramowania bez odpowiednich certyfikatów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Z komisji śledczej ds. Pegasusa dobiegają informacje, że wkrótce zostaną odtajnione dokumenty ABW, które potwierdzają, że Pegasus był używany w Polsce nielegalnie.
Po półtora roku rządów koalicji 15 października rozliczenia rzeczywiście przyspieszyły. Widać Adam Bodnar wziął sobie do serca apele Zbigniewa Ziobry i nie zamierza być polityczną "fujarą".