W 2018 r. na rynku ukazała się książka "Spowiedź Nikosia zza grobu". Była tytułowana jako "pierwsza biografia Nikodema Skotarczaka, ojca chrzestnego trójmiejskiej mafii". Jak widnieje na okładce, jej autorem jest Tadeusz Batyr. O nim samym niewiele wiadomo: "Tadeusz Batyr całe życie związany z Trójmiastem, któremu przygląda się z wielu różnych perspektyw. Analizuje ważne dokumenty, dużo czyta i rozmawia z ludźmi. Pisze książki" — czytamy w krótkiej notce o autorze. Występował w jednym z programów w lokalnej telewizji, gdzie dziękował za pomoc w przygotowaniu książki Karolowi Nawrockiemu. Wtedy nie zdradzał swojego wyglądu, w czasie wywiadu zmieniono mu nawet głos. Dopiero dziennikarze Onetu ujawnili, że Batyr, to tak naprawdę sam Karol Nawrocki. Sprawa wywołała polityczną burzę, bo dziś Nawrocki jest wspieranym przez PiS kandydatem na prezydenta.

Kilka dni temu, kiedy sprawa wyszła na jaw, głos zabrała ostatnia żona "Nikosia"— Edyta Skotarczak. Poinformowała, że jego książka zawiera "liczne półprawdy, kłamstwa i manipulacje". "Fakt" dotarł do wdowy po "Nikosiu". Potwierdza, że czytała książkę o swoim mężu i opowiada nam, jak na własną rękę wcześniej starała się rozwikłać zagadkę "Tadeusza Batyra".

Nikodem "Nikoś" Skotarczak prowadził tam szemrane interesy. Nie zgadniesz, co teraz mieści się w willi gangstera

Wdowa po "Nikosiu" ujawnia, jak poszukiwała Tadeusza Batyra

— W listopadzie 2020 r. próbowałam skontaktować się z Tadeuszem Batyrem poprzez jego wydawnictwo. Wysłałam do nich maila, ale wydawnictwo nawet mi nie odpowiedziało na niego. Jakiś czas później zadzwoniłam do wydawnictwa i rozmawiałam z jakimś pracownikiem, prosiłam go o podanie mi jakichś namiarów kontaktowych do Batyra, ale mężczyzna mówił wymijająco i nie chciał udzielić mi takiej informacji, jakby ukrywali tego autora — opowiada "Faktowi" Edyta Skotarczak.

Karol Nawrocki używał pseudonimu. Jego książkę bezlitośnie skomentował ekspert

Jak podkreśla, choć autor napisał biografię jej zmarłego męża ("Nikoś" został zastrzelony w 1998 r.), nigdy się z nią nie kontaktował i nie konsultował. Dlatego poszukiwała Batyra różnymi drogami. — Nigdzie tej osoby nie można było znaleźć, dlatego zaczęłam określać Batyra jako autora widmo. Natomiast pewne wskazówki doprowadzały do bliskiego grona Nawrockiego — mówi. — 9 stycznia 2022 r. napisałam do Karola Nawrockiego wiadomość na Messengerze i poprosiłam go o podanie mi jakiegoś adresu lub numeru telefonu do Tadeusza Batyra, ale do dziś nie otrzymałam odpowiedzi. Teraz jasnym się stało, dlaczego mi nie odpowiedział — dodaje żona "Nikosia".

Żona "Nikosia" zarzuca Nawrockiemu manipulacje i wytyka błędy w książce

Kiedy dziennikarze ujawnili, że to Nawrocki ukrywał się pod pseudonimem "Tadeusz Batyr", już jej wtedy to nie zdziwiło. Teraz domaga się przeprosin od Nawrockiego za słowa, które znalazły się w jego książce. Bo jak twierdzi Edyta Skotarczak, ta publikacja narusza jej dobra. I wskazuje kilka miejsc, gdzie historyk — jej zdaniem — mija się z prawdą lub ujawnia prywatne szczegóły jej życia, na co nie wyrażała zgody.

— Pierwszy przykład (str.190) cyt.: "Jesienią 1991 roku na jednej z krakowskich dyskotek wieczór spędzała młoda, zwracająca uwagę, atrakcyjna blondynka. Nazywała się Edyta M............... Edyta była nie tylko ładna, ale i przedsiębiorcza, od życia oczekiwała określonego standardu i komfortu, na które nie zamierzała biernie czekać. Jeździła więc m.in. do Niemiec i Włoch, żeby poprawić swój status finansowy. We Włoszech miała zamożnego Sycylijczyka z Katanii, Gianni M....... obdarowywał ją kosztownymi prezentami — biżuterią, ubraniami, nawet samochodem osobowym (sic!). Były też oczywiście finansowe podarunki "na drobne wydatki". Edyta M.............. zdążyła więc odłożyć całkiem przyzwoite zabezpieczenie finansowe, w skład którego wchodziło 2 miliony złotych, 5 tysięcy dolarów i około 700 marek niemieckich. Na dyskotece Edyta szybko zwróciła uwagę Marka Skotarczaka, wedle różnych opisów <<sympatycznego mężczyznę w średnim wieku>>. Brata coraz bardziej rozpoznawanego celebryty. Zaczęli się spotykać, początkowo potajemnie, bowiem Marek miał dziewczynę w Gdańsku'' — cytuje Edyta Skotarczak.

— Nikodema poznałam się w Krakowie, ale w zupełnie innych okolicznościach. Nie było to w dyskotece, jak to napisał Nawrocki. Więc w tym miejscu, już na samym początku opisu mojej osoby, Nawrocki wykreował alternatywną rzeczywistość — wskazuje żona "Nikosia". Jak zarzuca obecnemu prezesowi IPN i kandydatowi PiS na prezydenta, w książce opisał jej prywatne życie, zanim poznała Nikodema Skotarczaka, a także jej finanse.

Nawrocki w książce o "Nikosiu" napisał za dużo?

W publikacji Batyra znajdują się jeszcze bardziej osobiste wątki na temat Edyty Skotarczak. "W styczniu 1992 roku — Edyta, według zeznań, miała poronić" — czytamy w jego książce.

— Książka Nawrockiego ponoć miała dotyczyć mojego męża, a nie mojego życia prywatnego. Wydawać by się mogło, że są jakieś granice prawa i przyzwoitości tego, co opisuje się w książce, tym bardziej jak robi to nie pisarz amator, tylko historyk, człowiek z wyższym wykształceniem — wskazuje wdowa po "Nikosiu".

W książce Nawrockiego można przeczytać, że "broń nosiła w torebce także Edyta M.........., był to mały damski pistolecik, z drewienkiem na rękojeści". Sama Skotarczak zarzuca Nawrockiemu, że "taka sytuacja nigdy nie miała miejsca".

— Odnoszę uzasadnione wrażenie, że autorowi nie chodziło o rzetelną publikację z opisem sprawdzonych faktów, gdyż wtedy by się ze mną skontaktował, pisząc o moim mężu, ale także o mnie, a wprowadzenie określonej i nieprawdziwej narracji do przestrzeni publicznej, uwiarygadnianej fragmentami materiałów z IPN dotyczącymi innych, wcześniejszych lat życia "Nikosia" — mówi "Faktowi" żona gangstera.

Nawrocki skrył się pod pseudonimem, bo kogoś się obawiał?

Karol Nawrocki, tłumacząc się, dlaczego występował pod pseudonimem, twierdzi, że zmusiła go do tego sytuacja. — Jak państwo wiecie, ze względów zawodowych zmieniałem wówczas pracę, nie chciałem angażować Muzeum II Wojny Światowej w te badania, które prowadziłem w Instytucie Pamięci Narodowej na temat przestępczości zorganizowanej — wyjaśniał kilka dni temu dziennikarzom.

Inne światło na to rzuca Edyta Skotarczak. — Myślę, że głównym źródłem i inspiratorem jest człowiek, z którym Tadeusz Batyr vel Karol Nawrocki rozmawiał i nawet bardzo to szczerze określił w swojej książce — mówi wdowa po Nikosiu. I wskazuje — na jej zdaniem — ważny fragment w książce Nawrockiego: "Pozostaje‍ odpowiedź na pytanie, czy już po 1989 roku Skotarczak podjął współpracę z sukcesorem SB — Urzędem Ochrony Państwa (UOP). Na dokumenty w tej sprawie nie można jednak raczej liczyć. Choć raz po raz w przestrzeni publicznej pojawiają się intrygujące poszlaki, najbardziej z nich cenię sobie dłuższą rozmowę z jednym z funkcjonariuszy UOP-u, związanym nieco później także z WSW, a ostatecznie z ABW".

— Gdyby nie kandydatura Karola Nawrockiego na prezydenta i jego dokładne prześwietlanie przez dziennikarzy, kim jest ten człowiek, zapewne nadal chowałby się za swoim pseudonimem Tadeusza Batyra. Widocznie czegoś się obawiał, bo jednak sam z siebie wcześniej nie ujawnił, że jest autorem tej książki — mówi Edyta Skotarczak.

Czy zamierza pozwać Nawrockiego? — Z uwagi na to, iż tą kwestią zajmują się już moi prawnicy, na ten moment nie będę się o tym szerzej wypowiadać — mówi wdowia po "Nikosiu". — Jeśli Karol Nawrocki skoryguje swoją arogancką postawę i przeprosi mnie, jak również usunie ze swojej książki wszystkie nieprawdziwe, szkalujące nas fragmenty, do których mam zastrzeżenia i gdzie autor ewidentnie złamał prawo, wtedy będę skłonna mu wybaczyć — dodaje.

Wdowa po "Nikosiu" zabiera głos w sprawie książki Nawrockiego. Zarzuca mu manipulację


Click on the Run Some AI Magic button and choose an AI action to run on this article