Będzie srogi wpier*** – opisuje jeden ze sztabowców badania, które dostał sztab PiS tuż przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. Jeden sondaż pokazywał nawet 7 pkt proc. straty Karola Nawrockiego do Rafała Trzaskowskiego. To był wariant najgorszy, czyli klęska.
Spece od sondaży i politycy PiS nie wierzyli jednak, że będzie aż tak źle. Na podstawie różnych badań prognozowali: Nawrocki będzie miał 3,5 pkt proc. straty do Trzaskowskiego. A więc nie będzie aż tak źle dla PiS.
A mogła być – tak sądzili w sztabie PiS – nawet mijanka.
2 maja Nawrocki był z wizytą u prezydenta USA Donalda Trumpa. Rozmawiali w Gabinecie Owalnym, a w świat poszły zdjęcia, jak ściskają sobie dłonie. Wtedy sztabowcy PiS uwierzyli, że w pierwszej turze Nawrocki może wyprzedzić Trzaskowskiego. Ale po powrocie w Nawrockiego uderzyła historia – opisana przez Onet – z przejęciem przez niego komunalnej kawalerki od Jerzego Ż., którym miał się opiekować, a który już od roku przebywał w domu pomocy społecznej.
– Wiele nie wiedzieliśmy o Karolu Nawrockim – przyznaje już po kampanii jeden ze sztabowców PiS. Konkretów o kawalerce, o sprowadzaniu prostytutek do Grand Hotelu, o ustawkach. Nawrocki krył się bądź zdawkowo mówił i zapewniał, że jest czysty. W PiS się cieszą, że sprawa kawalerki pojawiła się przed pierwszą turą. Są tacy, którzy uważają, że gdyby wybuchła na tydzień przed dogrywką, toby utopiła zwycięstwo.
Przed drugą turą Onet ujawnił relacje świadków o tym, że Nawrocki miał jako bramkarz w Grand Hotelu uczestniczyć w procederze dostarczania prostytutek gościom hotelowym. Ale ta historia nie uderzyła w kandydata tak mocno jak kawalerka. Tu na pomoc ruszyła żona, Marta. – Marta Nawrocka sama wymyśliła, że powie: "Ja gangsterów ścigam, a nie wychodzę za nich za mąż". Wielu doradzało, by opowiadała łzawe historie, ale ona mówiła, że woli okazać siłę – opisuje sztabowiec. Sztab mocno eksponował rodzinę kandydata – żonę i najstarszego syna.
Na Nowogrodzkiej był przed drugą turą pewien optymizm. Ostatni zamówiony przez PiS codzienny surowy sondaż, który w sobotę, gdy trwała już cisza wyborcza, dotarł na biurko prezesa PiS, przewidywał: 50,77 proc. dla Nawrockiego i 49,23 proc. dla Trzaskowskiego.
A tak dokładnie wyglądała własna prognoza sztabowców PiS, gdy zapadała już cisza wyborcza: 50,27 proc. dla Nawrockiego i 49,73 proc. dla Trzaskowskiego. Oczekiwana frekwencja: 72,1 proc. Raptem ok. 100 tys. głosów różnicy.
Słowem: Kaczyński spodziewał się wygranej, choć nieznacznej. Ostatecznie w wyborach było jeszcze lepiej: 50,89 do 49,11 proc.
Nim jednak zwycięstwo Nawrockiego stało się oczywiste, było dużo nerwów. Najwięcej dostarczył między pierwszą a drugą turą snus (saszetka z nikotyną), który Nawrocki zaaplikował sobie w czasie debaty, gdy oglądało go 7 mln widzów.
Prezes Kaczyński w wywiadzie u Anity Gargas (dziennikarki związanej z TV Republika i innymi mediami prawicowymi) przyznał, że to był najcięższy moment kampanii – ten mały snus. Bo ludzie nie wiedzieli, co to jest, i kojarzyli ze środkami odurzającymi bądź po prostu z narkotykami.
Polityk PiS: – Snus spowodował, że seniorzy zaczęli się wahać. Było widać odpływ w tym elektoracie.
Cała robota sprzed debaty mogła pójść na marne. Między pierwszą a drugą turą na Nowogrodzkiej robiono badania, czego chcą wyborcy nie tylko Mentzena i Brauna, ale także Szymona Hołowni, Adriana Zandberga i Magdaleny Biejat. Chcieli wiedzieć, jak zdemotywować ich wyborców, a może nawet pozyskać choć niewielki ich odsetek.
Z tych badań wyszło, że głosujący na marszałka Sejmu boją się jednowładztwa Donalda Tuska i napływu migrantów. Głosujący na kandydata partii Razem ciągle mówią o mieszkaniach, podobnie jak wyborcy kandydatki Nowej Lewicy – dlatego Nawrocki w debacie dwa pytania poświęcił mieszkaniom.
Ostatecznie Nawrocki wziął prawie 10 proc. wyborców od Biejat. Prawie 14 proc. od Hołowni. 16 proc. od Zandberga. – Jeśli zsumować głosy, które udało się przejąć z elektoratów Hołowni, Zandberga i Biejat, to wyjdzie ok. 370 tys. A tyle wyniosła różnica w drugiej turze – mówi nasz rozmówca z PiS.
Kluczowe było jednak pozyskanie wyborców Mentzena. – Jego wyborcy nie chcą gadania, ale tego, żeby zrobił to, czego oni chcą, więc Karol szybko podpisał postulaty Mentzena – mówi człowiek z PiS. Spieszył się do tego bardzo, byle się pokazać jako admirator Mentzena. Cel osiągnął – zagłosowało na niego prawie 90 proc. wyborców Mentzena.
Mentzen wiedział, że Nawrocki bił się w ustawkach kiboli – zwłaszcza w jednej z najsłynniejszych, kiedy w 2009 r. bili się kibole Lechii Gdańsk i Lecha Poznań. Nawrocki się do tego przyznał. I znów kryzys. Na Nowogrodzkiej uznali, że trzeba to obracać w żarty. – Ale nikt nie wymyślał żartów Kaczyńskiemu, on sam przywołał swojego brata Lecha, który też miał się bić w ustawkach – wspomina jeden ze sztabowców. Lech oczywiście w żadnych kibolskich bijatykach nie uczestniczył. Polityk PiS: – Ale kto czytał "O dwóch takich...", wie, że Kaczyńscy lądowali na pogotowiu po podwórkowych bójkach.
Teraz to już w PiS krąży jako żart ten Lech bijący się w ustawkach kiboli.
Krew w PiS psuły głównie waśnie w sztabie wyborczym. A sztaby były w zasadzie dwa.
– Na tym szerokim sztabie każdy mógł się wygadać, aż w końcu wszyscy doszli do wniosku, że nawet jeśli się coś tam mówi, to i tak jest to bez znaczenia. Decyzje zapadały w wąskim, kilkuosobowym sztabie – mówi jeden z posłów PiS. To było pięć-sześć osób. Tylko tak szef sztabu Paweł Szefernaker (przyszły szef gabinetu prezydenta Karola Nawrockiego) mógł utrzymać szczelność – w tajemnicy utrzymano przyjazd prezydenta Andrzeja Dudy na konwencję i spotkanie Nawrockiego z prezydentem USA Donaldem Trumpem.
W tym szerokim sztabie iskrzyło – zwłaszcza między ziobrystami a ludźmi Morawieckiego. Publicznie była jednak zgoda. Patryk Jaki organizował na 1000-lecie koronacji Chrobrego marsz z tłumnym tańczeniem poloneza, co budziło patriotycznego ducha, ziobryści – zwłaszcza Jaki, Sebastian Kaleta i Dariusz Matecki – generowali duże zasięgi w social mediach. Spośród ludzi Morawieckiego Tomasz Matynia (były szef CIR) odpowiadał za badania sondażowe, a Adam Andruszkiewicz czy Janusz Cieszyński trzymali w garści sztabowe działania w internecie.
W praktyce jednak jedni na drugich byli wściekli i oskarżali się wzajemnie o wynoszenie informacji do mediów. Dlatego na naradach sztabu wręcz prezentowano fałszywe plany, by potem zobaczyć, gdzie wypłyną w mediach.
To, co budziło uśmiech politowania, też miało swoją funkcję w kampanii.
Pojawienie się postaci Zorro czy Batmana w końcówce kampanii to był astroturfing – pozornie oddolne, obywatelskie akcje, które jednak były inspirowane przez sztab PiS.
Człowiek z PiS się śmieje: – Te akcje z Zorro i Batmanem były przez nas wspomagane. Ale jak zobaczyłem Piotra Glińskiego w stroju Zorro, to już widziałem, że położył tę akcję.
Podobnie z akcją pod hasłem "Byle nie Trzaskowski".
– To zainicjowali kibice, a myśmy podjęli – przekonuje jeden z ludzi bliskich Nowogrodzkiej. Przekonania w głosie jednak nie słychać. Owszem, kibice na stadionie Legii Warszawa wywieszali gigantyczne hasła: "Byle nie Trzaskowski!" i "Trzaskowski zniszczy Polskę tak, jak niszczy Warszawę", ale naiwnością byłoby sądzić, że PiS z tym hasłem nie miało nic wspólnego.
1 czerwca był ostatecznym sprawdzianem. Druga tura.
Pierwsze jaskółki zwycięstwa nadleciały z USA i Kanady. Tam wyniki były wręcz lepsze niż Andrzeja Dudy, z czego można było wnioskować, że Nawrocki też wygra. Jednak spływające dane już z głosowania w kraju – a PiS miało dostęp i do badań exit poll OGB dla Telewizji Republika i Ipsos dla TVP, TVN i Polsatu – pokazywały, że jest bardzo blisko.
Mówi Łukasz Pawłowski, szef Ogólnopolskiej Grupy Badawczej: – Wedle danych, którymi wtedy dysponowaliśmy, mijanka była o godz. 12. Wtedy Trzaskowski wyprzedził Nawrockiego. Procent odmów odpowiedzi był jednak bardzo wysoki, bo sięgał początkowo nawet 29 proc. Około godz. 16 była maksymalna przewaga Trzaskowskiego, ale ona i tak nie przekraczała 1 pkt proc. Już po wyborach po odpowiednim doważeniu danych okazało się, że Nawrocki prowadził przez cały dzień.
Po południu, gdy przewaga Trzaskowskiego zaczynała rosnąć, zrobiło się w PiS nerwowo. Do Konfederacji, przecież też kibicującej Nawrockiemu, popłynęły prośby, by wezwała swoich zwolenników do pójścia w ostatnich paru godzinach do lokali wyborczych. Politycy PiS też zaczęli do tego wzywać w mediach społecznościowych.
Nerwowo było także dlatego, że w PiS wietrzono fałszerstwo. To alarmistyczny SMS Przemysława Czarnka, który wiary w zwycięstwo nie miał, rozsyłany do ludzi w PiS: "Wszyscy Parlamentarzyści. Alarm! Bardzo prosimy, aby udawać się wraz ze współpracownikami pod siedziby obwodowych komisji wyborczych. Zwłaszcza w miastach średnich i wielkich. Mamy uzasadnione podejrzenia o możliwej migracji »wyborców« z zaświadczeniami w zorganizowanych autokarach. Uprzejmie prosimy o fotografowanie i nagrywanie tego typu zdarzeń. Bardzo pilne i niezwykle ważne!!!".
O godz. 21 exit poll pokazały minimalną wygraną Trzaskowskiego, ale w najwęższym kręgu wokół prezesa Kaczyńskiego panowała wiara, że w nocy wygrają. I tak się stało.
Do VIP-roomu, gdzie Jarosław Kaczyński świętował wygraną, przychodzili kolejni politycy PiS z pochwałami. – Każdy, kto tam wchodził, mówił o Jarosławie "kingmaker". Bo wypromował czterech prezydentów. Kaczyński śmiał się i mówił, żeby mu jednak nie zarzucać tego, że stoi za prezydenturą Lecha Wałęsy – opowiada świadek wydarzeń.
Świętowali do świtu. Ale prezes PiS tonował nastrój witania się z władzą. – Prezes mówił, że trzeba wygasić ten hiperoptymizm, bo teraz nam władza wcale nie spadnie pod nogi. Zalecał cierpliwość. "Nie wierzcie, że po wygranych wyborach prezydenckich mamy już w kieszeni wygrane wybory do Sejmu" – opisuje sztabowiec.
Nawrocki wygrał, ale w PiS jest przekonanie, że w kampanii można było niektóre rzeczy zrobić lepiej.
Człowiek z PiS: – Nie udało się zrobić z Nawrockiego takiego polskiego J.D. Vance’a. Karol nie jest taki emocjonalny, a nie umie być aktorem.
Inny rozmówca z tej partii: – Jest dużo rzeczy do poprawy z tej kampanii. Nie zrobiliśmy wszystkiego doskonale, a i tak udało się wygrać. To dobry prognostyk przed walką w wyborach parlamentarnych.
Dzień po wyborach było dziękczynne spotkanie Kaczyńskiego z elektem i sztabem. Prezes mówił o zmianach w partii – takich, które pomogą wygrać wybory.
PiS chce iść za ciosem. – Będzie referendum na Podlasiu. Jest szansa je wygrać i przejąć władzę w tym województwie. Jeśli odbijemy Podlasie, to by była już sprzyjająca nam fala – mówi parlamentarzysta PiS.
Poseł PiS: – Nie ma jeszcze decyzji, kto napisze nasz program wyborczy na rok 2027. Najpierw wyborczy kongres PiS [28 czerwca – przyp. red.], powołanie rady politycznej partii, nowy "PKP", powołanie zespołu programowego, ślubowanie prezydenta w sierpniu. I jedziemy do wyborów parlamentarnych.
Dziś PiS jest na ścieżce powrotu do władzy, jeśli obóz koalicji 15 października się nie otrząśnie. W partii dobrze jednak pamiętają, że kandydatura Nawrockiego na prezydenta parę razy upadała, ale ją podnoszono. Ojcami, a właściwie rodzicami, tej kandydatury są: Piotr Gliński, Adam Bielan, Joachim Brudziński, Marta Kaczyńska oraz bracia Jacek i Michał Karnowscy (z tygodnika "Sieci"), wspierali go też Mateusz Morawiecki, choć on akurat liczył początkowo na to, że sam wystartuje, oraz Sławomir Cenckiewicz.
Człowiek z PiS się śmieje: – Dzisiaj to z 50 osób siedzi w pierwszym rzędzie politycznych ojców Nawrockiego, ale to było zaledwie tych kilka osób.
6 sierpnia Nawrocki wprowadzi się do pałacu prezydenckiego. Do pracy u boku nowego prezydenta Jarosław Kaczyński wysyła – choć nie wszyscy są chętni – twardych zawodników PiS.
Szefem Kancelarii Prezydenta ma być Przemysław Czarnek. Szefem gabinetu – Paweł Szefernaker. Do pałacu wróci Marcin Przydacz, który był szefem biura ds. polityki międzynarodowej u Andrzeja Dudy, a także Adam Andruszkiewicz, w kampanii zajmujący się internetem.
W PiS kończy się już świętowanie, a zaczyna planowanie batalii o powrót do – jak mówi się na siedzibę premiera – "małego pałacu", bo tam jest największa władza.
If you often open multiple tabs and struggle to keep track of them, Tabs Reminder is the solution you need. Tabs Reminder lets you set reminders for tabs so you can close them and get notified about them later. Never lose track of important tabs again with Tabs Reminder!
Try our Chrome extension today!
Share this article with your
friends and colleagues.
Earn points from views and
referrals who sign up.
Learn more