Widzew Łódź experienced a significant turnaround in their defensive performance after the departure of coach Daniel Myśliwiec. Initially, under Myśliwiec, they conceded 10 goals in four matches and struggled. The team's performance dramatically improved following the temporary appointment of Patryk Czubak and the subsequent arrival of Željko Sopić.
The key change involved a revised defensive strategy. Myśliwiec's high-pressing tactics left gaps in defense, often exploited by opponents. Czubak implemented clearer, more understandable defensive principles, focusing on 'closing down' opponents immediately after losing possession and swiftly regaining formation. This emphasized a more structured and controlled defense compared to Myśliwiec's high-risk, high-reward approach.
The improved defensive strategy yielded immediate results. Widzew conceded only two goals in five matches, including three consecutive clean sheets. This led to three consecutive wins, a feat not seen since October 2022. Goalkeeper Rafał Gikiewicz emphasized the positive impact, highlighting improved communication and confidence in the team's defensive actions. The changes, including the work of both Czubak and Sopić, effectively pulled Widzew away from the relegation zone.
Pierwsze cztery mecze w 2025 r. – Widzew traci 10 bramek, razem z Radomiakiem Radom najwięcej w lidze, a to przekłada się na trzy porażki i ledwie jeden zdobyty punkt za remis. RTS jest najgorszą drużyną tego okresu.
Kolejne pięć spotkań – Widzew traci dwie bramki, z czego w ostatnich trzech kolejkach zachowuje czyste konto, a to przekłada się na pierwsze trzy zwycięstwa z rzędu od października 2022 r. i pierwsze trzy wygrane z zerem po stronie goli rywali od września 2012 r. RTS z 10 punktami jest drugim najlepszym zespołem w tym czasie, tylko za Rakowem Częstochowa, i pierwszym pod względem szczelności defensywy.
Co się zmieniło w klubie z Łodzi? Oczywiście trener – Daniela Myśliwca najpierw tymczasowo zastępował Patryk Czubak (trzy mecze), następnie na stałe jego obowiązki przejął Željko Sopić, a Czubak wrócił do roli asystenta. Ale co konkretnie zrobili nowi szkoleniowcy, że Widzew nagle z najgorzej broniącej ekipy w lidze w tak krótkim czasie zmienił się w najlepszą?
Przede wszystkim – choć może brzmi to banalnie – zmieniono pomysł na grę w obronie. Myśliwiec oczekiwał od zespołu wysokiego pressingu – mawiał, że to jest wręcz "nienegocjowalne" – i w związku z tym między linią defensywy a bramkarzem Rafałem Gikiewiczem zostawało bardzo dużo wolnego miejsca, z którego zabezpieczeniem był ogromny problem. Zawodnicy Widzewa bronili do przodu, czyli po stracie nie cofali się, by ograniczyć przestrzeń za własnymi plecami, a ruszali jeszcze dalej w stronę bramki przeciwników, żeby jak najszybciej odebrać futbolówkę. Ponadto sprawiali wrażenie niegotowych do podania w stronę swojego pola karnego – nie przyjmowali tzw. pozycji bocznej (po prostu przodem do linii bocznej), nie przewidywali zagrania i najczęściej reagowali na nie za późno, co nagminnie kończyło się rozpaczliwym pościgiem za uciekającym rywalem, a czasem koniecznością interwencji Gikiewicza.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Analitycy przynajmniej kilku innych drużyn w Ekstraklasie właśnie to wskazywali jako największą bolączkę RTS i jednocześnie szanse dla nich samych. W każdym meczu Czerwono-Biało-Czerwonych przeciwnik to wykorzystywał i pędził sam w stronę Gikiewicza. Czasem jednak ktoś takiego zawodnika doganiał, czasem bronił golkiper, a czasem kończyło się stratą bramki.
– W tych decydujących momentach trener nie chciał słuchać podpowiedzi doświadczonych piłkarzy i bardzo szedł w zaparte, a nie przynosiło to punktów. My jako linia obrony często mieliśmy uczucie, że to jest trening strzelecki, a nie mecz o punkty, bo rywale stwarzali sobie tyle sytuacji – obrazowo opisywał Gikiewicz w ostatnią niedzielę w programie "Liga+ Extra" na antenie Canal+
– Jako doświadczony zawodnik mówiłem trenerowi, że zdarza się, iż nie rozumiemy, co mamy grać, i ten pressing nie przynosi nam korzyści. Czasami kiedy patrzyłem, jak nasi zawodnicy biegają w tym pressingu, było mi ich żal i dziękowałem Bogu, że stoję w bramce. Za tym szły stracone bramki – dodawał 37-latek.
A za straconymi bramkami szły stracone punkty, co z kolei przekładało się na niską pewność siebie, z której wynikały kolejne pomyłki. Błędne koło. Poprawa działań w obronie i podniesienie wiary we własne umiejętności – to stanowiło priorytet dla Czubaka, kiedy 24 lutego zastępował Myśliwca.
Czubak objął stery w poniedziałek, a już w piątek Widzew mierzył się w Radomiu z Radomiakiem. Czasu bardzo mało, roboty bardzo dużo. By jak najlepiej wykorzystać ten krótki okres, zespół wyjechał na zgrupowanie do Uniejowa, w którym ćwiczył w środę i czwartek. Oczywiście jednym z powodów wyjazdu był słaby stan boisk w ośrodku na Łodziance, ale drugim, w tym wypadku równie ważnym, była chęć maksymalnego wpływu na grę zawodników, m.in. również poprzez analizę wideo ich zachowań. By jasno im pokazać, co mają robić i co w tamtym momencie stało się najważniejsze dla sztabu.
Co konkretnie mieli robić?
– Priorytet to określenie klarownych, zrozumiałych zasad działania. I podstawową zasadą było to, żeby po stracie zawodnicy będący najbliżej piłki ją "zamykali", czyli naciskali rywali i uniemożliwiali im grę do przodu. Z kolei ci gracze położeni dalej wracali jak najszybciej za linię wyznaczaną przez piłkę. I jeśli ktoś nie był w stanie tego zrobić, to znaczy, że w tym momencie nie mógł pomóc Widzewowi i nie był brany pod uwagę przy ustalaniu składu na spotkanie – tłumaczył Czubak.
Od tego rozpoczęto wyprowadzanie RTS na prostą i już w Radomiu było widać inne podejście do gry bez piłki – po stracie zawodnicy z Łodzi wracali na własną połowę, jakby byli strażakami pędzącymi do pożaru. Błyskawicznie odbudowywali ustawienie i niewiele im zabrakło do odniesienia zwycięstwa (Radomiak wyrównał w ostatniej minucie podstawowego czasu, po błędzie Gikiewicza, za który przeprosił Czubaka).
– Nauczyliśmy się bronić: cofamy się do średniego pressingu, odnawiamy pozycje i każdy musi zasuwać – to znów Gikiewicz z programu.
– Działania związane z grą w defensywie wymagały natychmiastowej poprawy, a to według mnie jest rzecz wyjściowa, by móc skutecznie przechodzić do dalszych aspektów. Chcieliśmy budować pewność siebie na podstawie udanych zachowań w obronie. Jeśli wygrywasz pojedynki, skutecznie bronisz pola karnego czy blokujesz uderzenia przeciwnika w sytuacjach, kiedy ta bramka wydaje się już wisieć w powietrzu, to jest to niemal równoznaczne ze zdobyciem bramki i to daje wiarę w siebie – kontynuował Czubak.
Pracowano nad różnymi aspektami defensywy, np. zachowaniami w sytuacjach awaryjnych i stąd wzięło się wybicie z linii Lirima Kastratiego w meczu z GKS Katowice (1:0), pierwszym zwycięskim dla Widzewa w tym roku. Jak słyszymy, to nie było przypadkowe zachowanie, tylko wyuczone. Kosowski zawodnik był tam, gdzie być powinien zgodnie z zasadami wprowadzonymi przez Czubaka.
Od następnej kolejki pierwszym trenerem RTS był już Sopić, ale trend został podtrzymany. Chorwat to absolutny lider sztabu i on decyduje, co kto robi, a pracę podzielił w ten sposób, że Czubak dalej w dużej mierze odpowiada za obronę i opracowanie strategii defensywnej, a Dario Grabušić za ofensywę, choć – rzecz jasna – jedno z drugim się przenika. Najważniejsze z perspektywy kibiców Czerwono-Biało-Czerwonych – zespół broni wyśmienicie, od 352 minut nie stracił bramki, a dzięki temu znowu bliżej mu górnej połowy tabeli niż strefy spadkowej. Misja ratunkowa się powiodła. Spadek przestał być realnym zagrożeniem.
Skip the extension — just come straight here.
We’ve built a fast, permanent tool you can bookmark and use anytime.
Go To Paywall Unblock Tool