Rozmawiamy z wyborcami Karola Nawrockiego. Niektóre słowa mogą zaskakiwać - Wiadomości


AI Summary Hide AI Generated Summary

Key Voter Profiles

The article profiles various voters supporting Karol Nawrocki, highlighting the diversity within his electorate. It includes a shop owner from Mazowsze, a Warsaw lawyer, and an elderly couple from Nowe Miasto nad Pilicą. Their reasons for supporting Nawrocki vary but reveal common concerns.

Reasons for Supporting Nawrocki

  • Economic concerns: Many voters credit PiS with improving their economic situation, particularly through the 500+ program, and express concern about potential economic decline under other candidates.
  • Immigration concerns: Voters express fear of uncontrolled immigration and the associated financial burdens.
  • Historical grievances: Some voters cite historical animosity toward Germany and express distrust of the European Union.
  • Disappointment with the opposition: Voters express dissatisfaction with the opposition, particularly regarding the governance of Warsaw and the handling of judicial reforms.
  • Perceived competence and leadership: Some voters view Nawrocki as a competent and strong leader who will uphold national interests.

CBOS Poll Data

A CBOS poll is referenced, showing that Nawrocki's voters are predominantly older, reside in rural areas, and have lower levels of education. This demographic contrasts sharply with the support bases of other candidates.

Diverse Motivations

The article demonstrates the diverse motivations behind supporting Nawrocki, showing that his voters are not a homogenous group.

Concerns and Criticisms

While many voters support Nawrocki, some concerns and criticisms are voiced. This includes the ongoing controversy surrounding his apartment, and the overall perceived mishandling of certain policy areas. Despite these, the economic arguments and concerns about immigration remain central for many of his voters.

Sign in to unlock more AI features Sign in with Google

— Wie pan, politycy zawsze mówią to, co ludzie chcą usłyszeć. A trzeba patrzeć, jak się ludziom w rzeczywistości żyje. I tutaj za PiS-u ludziom zaczęło się lepiej żyć.

Siedzimy z Robertem na ławce przed jego sklepem. To niewielki spożywczak przy drodze wojewódzkiej, niedaleko Wyszogrodu na północy Mazowsza. Sklep otworzył teść, gdy tylko zaczęły się przemiany ustrojowe, potem interes przejął Robert z żoną. Sam stoi przy kasie i obsługuje klientów. Ale ruch na drodze jest mały i klientów nie ma zbyt wielu, mamy więc czas, żeby porozmawiać. O wyborach i polityce.

— PiS pewnie wiele rzeczy popsuł, ale i napędził gospodarkę — kontynuuje Robert. Sam widzi to w swoim sklepie. — Za pierwszej, drugiej kadencji Tuska były zeszyty. Ludziom brakowało kasy, przede wszystkim rodzinom. A później dostali 500 plus. To były duże zastrzyki pieniędzy. I ludziom zaczęło się żyć lepiej. Dzisiaj już nie mam zeszytu pod ladą.

Na płocie przed sklepem przymocowany jest wyborczy baner Karola Nawrockiego. Robert tłumaczy, że nie była to jego własna inicjatywa. Przyjechali koledzy, lokalni działacze Prawa i Sprawiedliwości, spytali, czy mogą wywiesić. Robert nie miał nic przeciwko. Sam ma zamiar głosować na Nawrockiego. Głosuje na PiS od kilkunastu lat.

— Wydaje mi się, że Tusk rozwali gospodarkę. Poblokowali inwestycje, a jak nie ma inwestycji, to nie ma napędu. Jak tak dalej pójdzie, to i zeszyty wrócą — tłumaczy swój wybór.

Powodów jest jednak więcej. Robert mówi o cenach prądu, które poszły ostro w górę. Ceny wzrosły jeszcze za poprzedniego rządu, ale tamten rząd dawał tarcze. A Tusk tarcze przedsiębiorcom zablokował, bo twierdzi, że nie ma kasy. Właściciel małego sklepu czuje to w swojej kieszeni.

— PiS też pewnie trochę dał nam po kieszeni. Tylko jeśli chodzi o małych sklepikarzy, to tak naprawdę dostajemy po kieszeniach już gdzieś od 2010 r. Im więcej jest dużych sklepów, tym mniej zarabiamy — opowiada. — Mały sklep to zostaje po browarka, chleb, setkę rano. Dużych zakupów już tu ludzie nie robią.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Kilka lat temu, gdy skończył czterdzieści lat, myślał nawet, żeby zwinąć interes, pójść gdzieś na etat. Ale jak policzył sobie, że ma za podobne pieniądze denerwować się w dużej firmie u kogoś, to woli już denerwować się u siebie. Z żoną postanowili, że zamkną sklep, kiedy przestaną wychodzić na swoje. Na razie jakoś wychodzą.

— Ja mam jeszcze o tyle dobrze, że jestem przy trasie, to częściej ktoś do mnie wpadnie.

Faktycznie, naszą rozmowę raz po raz przerywa zajeżdżający przed płot samochód. Klient wysiada, podchodzi, podaje rękę Robertowi, potem mnie. Sprzedawca znika we wnętrzu sklepu. Po chwili wraca na ławkę.

— Jeśli chodzi o samo prowadzenie tego interesu, to tak naprawdę nie ma znaczenia, która opcja jest przy władzy. Ale jeśli chodzi o to, jak się ludziom żyje, to znaczenie już jest.

"Niemcy by ich wzięli z pocałowaniem ręki"

Znaczenie ma dla niego także sprawa paktu migracyjnego. Robert obawia się, że z Zachodu posprowadzają tu ludzi, których będziemy musieli utrzymywać. Słyszał, że w Płocku i Ciechanowie mają budować dla nich ośrodki.

— Nie ma pieniędzy dla emerytów, a chcą dawać na takich darmozjadów. To już nie chodzi o kolor skóry. Ale jeśli ktoś nie chce pracować, to po co nam taki człowiek?

— Myśli pan, że oni nie chcą pracować?

— A czy gdyby chcieli pracować, to by ich Niemcy wyrzucili? Oni by ich wzięli z pocałowaniem ręki, bo im brakuje rąk do pracy — odpowiada Robert.

Zauważa przy tym, że już teraz w okolicy jest sporo migrantów. Na przykład w nieodległym Płocku, gdzie Orlen buduje nową rafinerię. Przy czym tamci migranci nie są dla Roberta problemem. — Z Filipin przyjeżdżają. Pełno ich tam jest. Ale oni normalnie wjechali przez granicę z wizą, pracują, płacą podatki — zaznacza.

Jest jeszcze kwestia unijna. Robert podkreśla, że jest za tym, żeby Polska była w Unii. Ale nie jest za tym, żeby ktoś wchodził z butami do naszego domu.

— Niemcy i Francja robią, co chcą, a małym krajom nic nie wolno. Węgla nie wolno, niedługo gazu też nie będzie wolno. Ludzie piece na gaz pokupowali, a zaraz będzie zakaz — tłumaczy.

"Mentzen może sobie pozwolić na wszystko"

Wracamy do najbliższych wyborów. — Trzaskowski miał rację pięć lat temu. Nie może być z jednej opcji premier i prezydent. To pokazała druga kadencja PiS-u, że sobie trochę na za dużo pozwolili. A prezydent ich nie blokował — mówi Robert.

Z czym sobie pozwolili? — Uważam, że największe zamieszanie porobili w tym sądzie — odpowiada sklepikarz. — Teraz ci nowi próbują to odkręcić i robią jeszcze większe zamieszanie, bo robią to nieudolnie. Zakładają te komisje tak jak każdy nowy rząd. Biją na nich kasę, dużo gadają, a nigdy nie rozliczają. Nikt nie idzie siedzieć, nikt nie odpowiada.

Darek Delmanowicz / PAP
Karol Nawrocki

Robert przyznaje, że sporo ludzi w okolicy jest za Sławomirem Mentzenem. Ale on nie jest przekonany. — Mentzen to jest facet, który nigdy nie był w żadnej opcji rządzącej i dzisiaj może sobie pozwolić na mówienie wszystkiego. Ale jak dojdzie do władzy i zderzy się z budżetem, to co? Zacznie kroić przychody i nie będzie pieniędzy na szpitale. A już teraz na leczenie brakuje — tłumaczy.

— Nawrocki też jeszcze nie rządził, ale można mu dać szansę. Ma poparcie dużej partii, więc może coś z tego będzie — dodaje.

Sondaż CBOS-u. Pewne grupy dominują

Badania CBOS-u z marca 2025 r. pozwalają nakreślić ogólny obraz wyborców Karola Nawrockiego. Niemal połowa, bo aż 46 proc. z nich, to osoby powyżej 65. roku życia. W przypadku Rafała Trzaskowskiego seniorzy stanowią 29 proc. jego elektoratu, a Sławomira Mentzena — zaledwie 6 proc.

Ten sam odsetek — 46 proc. — zwolenników kandydata PiS mieszka na wsi. Wśród jego wyborców dominują emeryci i renciści (54 proc.), a pod względem wykształcenia najliczniejszą grupą są osoby z wykształceniem zasadniczym zawodowym (39 proc.), a następnie średnim (33 proc.).

Płeć nie jest istotnym wyróżnikiem. Kobiety stanowią 55 proc. elektoratu Nawrockiego, co w zasadzie odpowiada ich proporcji (52 proc.) w całej populacji mieszkańców Polski.

Prawnik z Warszawy: kiedyś Nowoczesna, teraz PiS

Tomasz sam przyznaje, że nie pasuje do stereotypowego wyborcy Prawa i Sprawiedliwości. Prawnik, trzydzieści kilka lat, od urodzenia mieszka w Warszawie.

— Moje preferencje od wielu lat są krytykowane przez najbliższych znajomych — opowiada. — Spotykam się z niezrozumieniem. Pytają mnie: "jesteś z Warszawy, jesteś wykształcony, jak możesz mieć takie poglądy?". I to jest ich podstawowy argument. Teraz na imprezach już praktycznie o tym nie rozmawiam, bo to do niczego nie prowadzi. Widzę dużo agresji wobec osób, które mają poglądy inne niż mainstreamowe.

Z jego poglądami nie zawsze tak było. Na studiach Tomaszowi podobała się Nowoczesna Ryszarda Petru.

— Była przedstawiana jako partia zmiany, która jest świetna ekonomicznie i prawniczo. PiS kojarzył mi się wtedy z tym, co było pokazywane w mediach. Z małomiasteczkowym typem wyborcy, ścianą wschodnią, podejściem raczej mało rozwojowym i mało europejskim — wspomina. Dodaje, że głosował też kilka razy na Platformę Obywatelską, a w 2015 r. poparł Bronisława Komorowskiego.

Archiwum Hubert Bursa / PAP
Kładka przez Wisłę w Warszawie

Skąd więc zmiana i to na drugą stronę barykady? Prawnik tłumaczy, że kluczowe było to, co dzieje się w Warszawie. Czy raczej to, co się w niej nie dzieje.

— Budowa drugiej linii metra opóźniła się o kilkanaście lat. Kiedyś w mieście powstawały wielkie inwestycje: mosty, Trasa Siekierkowska, Muzeum Powstania Warszawskiego. Teraz mamy kładkę przez Wisłę. Okej, jest fajna i ładnie wygląda, ale jak na stolicę największego kraju regionu, to trochę mało — mówi. Dorzuca aferę reprywatyzacyjną, niszczenie kamienic w centrum Warszawy, chaotyczną zabudowę. — Mam wrażenie, że władze miasta nie chcą zachować historycznej tkanki — wskazuje.

Historyk z YouTube'a

A historia jest dla Tomasza ważna. Interesuje się nią od zawsze. I ta sprawa przekonuje go do Karola Nawrockiego.

— Pierwszy raz zobaczyłem go, oglądając program na kanale Krzysztofa Stanowskiego. To było jakiś rok temu. Zaproszeni byli historycy, żeby porozmawiać o reparacjach od Niemiec. Był też Nawrocki jako prezes IPN. Zrobił na mnie dobre wrażenie. Dość mocno atakował Niemców, podawał merytoryczne podstawy dotyczące szkód, tego, czy nasze zrzeczenie się reparacji w czasach PRL było skuteczne. Naprawdę fajnie się wypowiadał. Wydał mi się wtedy interesującą postacią.

To było w czasach, gdy jeszcze mało kto znał Nawrockiego. Dopiero kilka miesięcy później szef IPN został ogłoszony kandydatem na prezydenta. Tomaszowi zajęło chwilę, żeby skojarzyć, że to ten sam interesujący historyk, którego widział u Stanowskiego.

Zaczął mu się bliżej przyglądać. Przyznaje, że na początku Nawrocki wydawał się zagubiony i nijaki, nie radził sobie w wywiadach. Ale z tygodnia na tydzień było coraz lepiej. — Teraz uważam, że jest stonowanym gościem, który bardzo fajnie wypowiada się o Polsce. Podkreśla interes narodowy i dba o te kwestie, które są dla mnie istotne, czyli kwestie historyczne.

Gospodarka ważniejsza od afery z mieszkaniem

Rozmawiamy we wtorek, 6 maja. To gorący dzień w polskiej polityce. Afera z mieszkaniem Karola Nawrockiego rozkręca się akurat w najlepsze. Kilka godzin wcześniej sam kandydat kluczył w sprawie zapłaty za kawalerkę i przyznawał, że poświadczył nieprawdę przed notariuszem.

Tomaszowi nie podoba się cała ta sprawa. Uważa, że sztab Nawrockiego był na nią zupełnie nieprzygotowany. Ale ostatecznie podkreśla, że afera nie wpłynie na jego decyzję o poparciu Nawrockiego w wyborach.

— W pierwszej kolejności patrzę na gospodarkę i historię — wyjaśnia.

O co chodzi z gospodarką? — Mam dużo zastrzeżeń do tego, co robił PiS. Ale rezultaty same się bronią — przekonuje Tomasz. — Spójrzmy na wyniki spółek Skarbu Państwa za czasów PiS-u, choćby Orlenu, a na to, co jest teraz. To jest ogromna różnica. Obecnie spadła ściągalność podatku VAT, jest problem ze ściąganiem CIT. Za poprzedniego rządu były plany dużych inwestycji infrastrukturalnych: CPK, udrożnienie Odry, rozbudowa gazoportu, elektrownie atomowe. Teraz mało się o tym słyszy — tłumaczy.

Piotr Polak / PAP
Andrzej Duda i Karol Nawrocki w marcu 2025 r.

Chwilę przed naszym spotkaniem prezydent Andrzej Duda zawetował rządową ustawę obniżającą składkę zdrowotną dla przedsiębiorców. Na to także zwraca uwagę Tomasz: — To bardzo dobra decyzja. Znam trochę ludzi prowadzących działalność, np. prawników, i wbrew temu, co się twierdzi, to nie jest podstawa naszej przedsiębiorczości i naszej gospodarki. Uważam, że prawdziwi przedsiębiorcy to raczej małe, średnie spółki, które zatrudniają ludzi, a nie mikrodziałalności jednej osoby.

— Budżet to nie jest worek bez dna — dodaje. — Jeśli zabieramy z niego pieniądze i oddajemy tym małym działalnościom, to trzeba obciąć jakieś wydatki. Już teraz mamy wielkie zadłużenie. Jesteśmy objęci unijną procedurą nadmiernego deficytu.

"Patriotyzm to nie jest dla mnie religia"

Trzydziestokilkuletni prawnik przyznaje, że w pewnych kwestiach nie jest mu po drodze z PiS-em. — To nie jest tak, że się z nimi w 100 proc. utożsamiam — zastrzega. Podaje przykłady osób LGBT i aborcji, w których "nie ma z PiS-em wspólnego mianownika". Ale znów, sprawy gospodarcze i historyczne przeważają. I podkreślanie polskiego interesu narodowego.

Pytam, dlaczego akurat Nawrocki. W końcu w wyborach nie brakuje prawicowych kandydatów, którzy stawiają na historię i patriotyzm. — Nawrocki jest z nich najmniej radykalny — odpowiada Tomasz. — Moja prawicowość to nie jest tylko "Bóg, Honor, Ojczyzna". Nie chodzi mi o ksenofobię i mówienie, że wszystko, co nie polskie, to złe. Poglądy Grzegorza Brauna są dla mnie nieakceptowalne. A ze Sławomirem Mentzenem i całą Konfederacją nie potrafię znaleźć punktu stycznego.

— Jestem osobą wierzącą, ale niepraktykującą. Patriotyzm to nie jest dla mnie religia. To historia, pamięć o bohaterach i gospodarka — zaznacza.

A co z całym sporem o sądownictwo? Tomasz jest w końcu prawnikiem i jego środowisko co do zasady było bardzo krytyczne wobec zmian wprowadzanych przez PiS. On też ma swoje zastrzeżenia.

— Uważam, że to zabrnęło za daleko. Podoba mi się propozycja, żeby zebrać przedstawicieli różnych partii, różnych zawodów prawniczych i wypracować kompromis, trochę tak, jak się pisze konstytucję. Obawiam się, że ten rząd z prezydentem Trzaskowskim tego nie rozwiążą, tylko jeszcze to zagmatwają.

Dodaje, że akurat w tej kwestii jego orientacja polityczna nie budziła oburzenia znajomych. — Prawnicy doskonale rozumieją, że pewne rzeczy w prawie mogą być interpretowane na milion sposobów — wyjaśnia.

Janina i jej mąż nie mają wątpliwości, że zagłosują na Karola Nawrockiego

Nowe Miasto nad Pilicą leży mniej więcej w połowie drogi między słynnymi Końskimi a Warszawą. Ta okolica to owocowe zagłębie Polski. Do miasta jedzie się przez sady, rzędy białych o tej porze roku jabłoni ciągną się po horyzont. Banery przy drodze — poza prezydenckimi kandydatami — reklamują opryski i maszyny do pielęgnacji drzewek.

Sama miejscowość jest znana ze swojego klasztoru kapucynów, stojącego przy głównej ulicy. Dalej jest park, trochę piętrowych domów, plac z supermarketem i znów sady. Nowe Miasto nad Pilicą nie jest duże. Liczy niespełna 3,5 tys. mieszkańców.

Przy fontannie na placu spotykamy Janinę. Siedzi na ławce, czeka na męża załatwiającego sprawy w mieście. Oboje są emerytami i oboje nie mają wątpliwości, że zagłosują na Karola Nawrockiego.

Sady w okolicach Nowego Miasta nad Pilicą

Gdy pytam dlaczego, Janina przytacza rodzinną historię. — Mojego dziadka rozstrzelali Niemcy, bo przetrzymał w piwnicy jakieś urządzenia Żydowi z Warszawy. Ktoś na niego doniósł. Babcia w ciąży, czworo dzieci, a oni dziadka rozstrzelali. Nie wiem, jak mama to przeżyła, taka bieda była. Więc mam do Niemców uraz.

— A kto wybrał Tuska? Niemcy pomogli — tłumaczy dalej. — Za Trzaskowskim też Niemcy stoją. Wszystko, co Niemcy chcą, to oni robią. Reparacji już mieć nie będziemy. Jakby Nawrocki wygrał, to by na pewno nie pozwolił, żeby dowódcą był Niemiec, żeby przejęli polskie wojsko.

Emerytka sama jest z wojskiem związana. Przez lata pracowała w tutejszej jednostce. Nie była żołnierzem, ale cywilnym pracownikiem administracji. — Ciężko się pracowało. Panie oficerowe takie zarozumiałe były. Że ich mężowie ojczyzny bronią. A mój to nie broni? Wyszedł z wojska ze stopniem starszego kaprala. Jakby była wojna, to by go na front wzięli.

Podkreśla, że jest z patriotycznej rodziny. — W domu wszyscy na komunę jechali. Jako dziecko się dziwiłam. W szkole mówili nam, że Rusek to taki przyjaciel, listy kazali nam do niego pisać. Jak była rocznica rewolucji październikowej, to trzeba było przyjść na szkolny apel w czerwonej chuście. Podobała mi się ta chusta, taka byłam zadowolona, a jak wróciłam do domu, to tata tę chustę zerwał i spalił. Potem, jak już pracowałam, sama dobrze widziałam, co to była ta komuna. Te nasiadówki, imprezy, a jak jakiś Rusek przyjechał, trzeba było stać w tłumie i witać.

— Mieliśmy z mężem dostać mieszkanie w Warszawie — dodaje. — Ale że nie należeliśmy do partii, to nie dostaliśmy. Ktoś partyjny wziął. I przyjechaliśmy tutaj, do Nowego Miasta.

"Jak nie wygra Nawrocki, obawiam się jednego"

Janina także mówi o uchodźcach. Słyszała, że chcą ich tutaj zakwaterować w powojskowych budynkach. Liczy, że do tego nie dojdzie, bo PiS jest silny w radzie miasta. — Teraz jest spokój, a tak to na ulicę wyjść będzie strach. W Niemczech czy w Szwecji to się ich policja boi. A u nas jest trzech policjantów, to dadzą radę nas obronić? — pyta.

Mówię, że wielu Polaków też wyjechało za granicę za lepszym życiem. — Za PiS-u to już tak nie jeździli — odpowiada emerytka. — Widzę po sobie, że było bardzo dobrze. Podwyżki emerytur, dopłaty na węgiel, ludzie z dziećmi na wakacje jeździli. PiS dbał o społeczeństwo. Teraz czytałam w internecie, że emerytury mają być 400 zł niższe. I nic dziwnego, muszą mieć kasę dla esbeków.

Janina mówi, że ogląda przede wszystkim Telewizję Republika. Czasem sprawdza wiadomości w internecie, ale ostatnio mniej, bo wkurzyła się kłamstwami, które tam piszą. Że Trump nie podał Dudzie ręki na pogrzebie Franciszka, a przecież są zdjęcia, że podał, a nawet go obejmował. — I jeszcze Telewizję Trwam oglądamy. Jesteśmy z mężem bardzo pobożni — zaznacza emerytka.

Do ławeczki, przy której siedzimy, podchodzi Wiesław, mąż. Włącza się do rozmowy.

— Ja w życiu wiele widziałem. I nigdy nie przypuszczałem, że dożyję takich czasów, jakie były za PiS-u — podkreśla. Co to znaczy? — Przede wszystkim był spokój. Nie martwiłem się o emerytury, była rewaloryzacja, głównie to jest ważne. A teraz, co to jest za waloryzacja? Nie ma o czym nawet mówić. Jeździ pan po sklepach, to widzi pan, jak ceny rosną. Mam 70 lat, jestem na emeryturze, a i tak muszę jeszcze dorabiać.

Mówi, że jest elektrykiem i wie, że błędy popełnia w życiu każdy. — Nie mówię, że PiS błędów nie robił. Przede wszystkim błąd był taki, że zaniechali to sądownictwo. Nie wiem dlaczego, ale bali się reakcji Unii.

— Jak Nawrocki nie wygra, to obawiam się jednego — dodaje. — Że pójdzie przekręt taki, jakiego jeszcze nie było. I już nigdy PiS-u do władzy nie dopuszczą.

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: marcin.terlik@redakcjaonet.pl

Was this article displayed correctly? Not happy with what you see?

We located an Open Access version of this article, legally shared by the author or publisher. Open It
Tabs Reminder: Tabs piling up in your browser? Set a reminder for them, close them and get notified at the right time.

Try our Chrome extension today!


Share this article with your
friends and colleagues.
Earn points from views and
referrals who sign up.
Learn more

Facebook

Save articles to reading lists
and access them on any device


Share this article with your
friends and colleagues.
Earn points from views and
referrals who sign up.
Learn more

Facebook

Save articles to reading lists
and access them on any device