"Stan Wyjątkowy". Ukryte mieszkanie Nawrockiego. Trump wchodzi do polskiej kampanii. Czarzasty nie chce oddać władzy - Wiadomości


The article discusses Polish presidential candidate Karol Nawrocki's meeting with Donald Trump, his undisclosed property, and the ongoing power struggle within Poland's Left party.
AI Summary available — skim the key points instantly. Show AI Generated Summary
Show AI Generated Summary
We located an Open Access version of this article, legally shared by the author or publisher. Open It

Do końca nie było wiadomo, czy do spotkania z Trumpem dojdzie — sam Nawrocki po pierwszych spotkaniach w Białym Domu w czwartek unikał deklaracji w tej kwestii. Podczas konferencji dla polskich mediów w ciągu dnia mówił, że nie spotkał się z prezydentem USA i nie sugerował, że takie spotkanie jest planowane. Ostatecznie się spotkali nocą z czwartku na piątek polskiego czasu. W wywiadzie dla Telewizji Republika Nawrocki mówił, że podczas rozmowy z Trumpem poruszyli kwestię wyborów w Polsce. Nawrocki stwierdził, że Trump powiedział mu "you will win" ("wygrasz"). Nie wykluczamy, że to wszystko, co mu powiedział.

Wizyta Nawrockiego u Trumpa potwierdza jednak, że przedstawiciele PiS są w stanie dotrzeć do Białego Domu po linii politycznej. Wszak niedawno z Trumpem spotkał się Andrzej Duda, nawet jeśli warunki tego spotkania były dla niego upokarzające — musiał długo czekać, a spotkanie trwało kilka minut. Paradoksalnie — dla Trumpa Nawrocki jest politycznie bardziej atrakcyjny, bo ma szansę być nowym prezydentem. W tym sensie spotkanie z nim jest po prostu inwestycją w stylu Trumpa — amerykański prezydent chce mieć w Polsce kolejnego trumpistę w Pałacu Prezydenckim. Duda już tego powabu dla Trumpa nie ma, stąd mało dyplomatyczne potraktowanie go. Jeśli kiedykolwiek Duda uwierzył, że ma szczególne relacje z Trumpem, wykraczające poza zajmowane przez nich stanowiska, to był skrajnie naiwny.

Jest jeszcze jeden problem — politycy PiS co prawda potrafią się dostać do Trumpa, ale za to nie mają kompletnie żadnego wpływu na jego politykę wobec NATO, Unii i — nade wszystko — Rosji. Dość powiedzieć, że Trump jest gotowy poświęcić sporą część terytorium Ukrainy — włącznie z Krymem — byle tylko nasycić Putina. A to nie jest w naszym interesie. Inna rzecz, że Putin jest nienasycony i nie zamierza się zadowolić wchłonięciem 20 proc. terytorium Ukrainy — stąd ostatnie niesnaski z Trumpem.

Charakterystyczne jest przy tym to, co po spotkaniach w Waszyngtonie mówił Nawrocki. Chwalił otóż negocjacje Trumpa w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie, co jest daniem Ameryce weksla in blanco w sprawie dealu z Putinem.

Nie ulega też wątpliwości, że Nawrocki pojechał do Ameryki donosić na rząd Tuska — nawet jeśli się od tego odżegnuje. Po spotkaniach z kongresmenami i przedstawicielami administracji USA oznajmił: "Do Białego Domu docierają informacje o atakach na telewizję Republika i o tym, że wybory w Polsce są nieuczciwe".

Chodzi mu o to, że minister finansów Andrzej Domański — w wyniku niejasnych decyzji Państwowej Komisji Wyborczej — wstrzymał wypłatę budżetowych subwencji dla PiS. Skłócona PKW uznała co prawda, że politycy PiS wykorzystywali państwowe pieniądze do prowadzenia kampanii wyborczej w 2023 r., ale nie była się w stanie dogadać, czy ich za to ukarać odebraniem subwencji czy też nie — stąd niejasne decyzje. A co do Republiki oraz innej propisowskiej stacji wPolsce.24, to sąd administracyjny w pierwszej instancji uznał, że działacz PiS Maciej Świrski jako szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przyznał im koncesje niezgodnie z prawem.

Paweł Supernak / PAP

Andrzej Domański i Donald Tusk

Nawrocki twierdzi, że od wielu swoich rozmówców usłyszał "zadawane z troską" pytania na temat tego, co się dzieje w Polsce. Dopytywany o to, kto konkretnie z jego rozmówców się troskał, nie odpowiedział. Stwierdził tylko, że "odniósł wrażenie", że kongresmeni i sekretarze doskonale wiedzą, co dzieje się w Polsce "w zakresie wymiaru sprawiedliwości i łamania praworządności".

Marian Zubrzycki / PAP

Tomasz Sakiewicz i Jarosław Kaczyński

Zaatakował też Donalda Tuska, twierdząc, że za jego rządów stosunki z USA uległy pogorszeniu, zaś premier stoi na czele "antyamerykańskiej rebelii w Unii Europejskiej".

Wiemy, że sztabowcy PiS zacierają ręce. Ale jest zdecydowanie za wcześnie

Spotkanie z Trumpem to kolejny element pokazujący, że sztab PiS ma plan na ostatnie dni kampanii — zaledwie kilka dni wcześniej na wystawnej konwencji w Łodzi Nawrockiego mocno poparł prezydent Andrzej Duda.

Wiemy, że sztabowcy PiS zacierają ręce. Ale to zdecydowanie za wcześnie. Twórcy "Stanu Wyjątkowego" Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka przywołują kłamstwo kandydata PiS podczas debaty prezydenckiej — powiedział, że ma jedno mieszkanie, podczas gdy jest właścicielem dwóch mieszkań. To pokazuje, że największym zagrożeniem dla kampanii Nawrockiego jest wciąż sam Nawrocki. A konkretnie — jego przeszłość, o której sztabowcy PiS mają blade pojęcie.

Pod koniec drugiej godziny wyborczej debaty zorganizowanej przez "Super Express" nadszedł moment, w którym kandydaci mogli zadawać sobie nawzajem pytania. Magdalena Biejat, reprezentująca Lewicę i pełniąca funkcję wicemarszałkini Senatu, zwróciła się do Nawrockiego.

Marek Kudelski / East News

Magdalena Biejat i Karol Nawrocki podczas debaty "Super Expressu"

Biejat wytknęła Nawrockiemu niekonsekwencję. W "Latarniku wyborczym" — narzędziu przygotowanym przez Centrum Edukacji Obywatelskiej, mającym pomóc wyborcom w poznaniu poglądów kandydatów — zadeklarował poparcie dla podatku katastralnego. Tymczasem w kampanii publicznie zapowiada konstytucyjny zakaz jego wprowadzenia.

Podatek katastralny to danina od wartości posiadanych nieruchomości, wyliczana na podstawie ich rynkowej ceny. Lewica od dawna postuluje, by objąć nim osoby posiadające co najmniej trzy mieszkania. Celem miałoby być ograniczenie spekulacji mieszkaniami i tym samym — obniżenie cen na rynku. — Jestem przeciwnikiem podatku katastralnego. Wynika to z tego, co mówią mi Polki i Polacy w całej Polsce. Polacy są przerażeni, że będą musieli płacić podatek katastralny — tłumaczył Nawrocki. I dodał: "Mówię w imieniu Polek i Polaków zwykłych, takich jak ja, którzy mają jedno mieszkanie".

Pan Karol i jego niebywały fart na rynku nieruchomości

Szkopuł w tym, że Nawrocki ma dwa mieszkania. Czemu zatem w debacie kłamał? Chciał się zaprezentować jako zwyczajny Polak — bo większość Polaków stać rzeczywiście na maksymalnie jedno mieszkanie. W dodatku z tym drugim, skrywanym mieszkaniem Nawrockiego związana jest niesamowita wręcz historia — a skromny pan Karol najwyraźniej nie chcę się chwalić wyjątkowym wręcz fartem na rynku nieruchomości.

Ale zacznijmy po kolei. To jedno mieszkanie, o którym Nawrocki mówił w debacie to trzypokojowy, 60-metrowy lokal w gdańskiej dzielnicy Siedlce. To relatywnie nowe mieszkanie. Nawrocki wraz z żoną Martą kupili je pod koniec 2013 r. na rynku pierwotnym za zaciągnięty w banku Pekao kredyt. Do dziś w księdze wieczystej lokalu wpisana jest hipoteka na kwotę niemal 600 tys. zł — a zatem Nawroccy spłacają wieloletni kredyt.

Tyle że dodatkowo mają kawalerkę 28,5 m kw. — pokój z kuchnią i łazienką — którą zdobyli bez zaciągania żadnego kredytu. O tym Nawrocki w debacie nie wspomniał. To drugie, skrywane mieszkanie mieści się w dwupiętrowym bloku, również na gdańskich Siedlcach. Nawroccy przejęli ten lokal w marcu u 2017 r. od osoby prywatnej — 70-letniego wówczas Jerzego Ż. Tyle że umowę przedwstępną na zakup tego mieszkania Nawroccy podpisali z Jerzym Ż. już pięć lat wcześniej — w 2012 r., czyli rok przed zakupem głównego mieszkania. Przez 5 lat do księgi wieczystej kawalerki wpisane było ich "roszczenie o zawarcie przyrzeczonej umowy sprzedaży lokalu mieszkalnego [tu numer] na warunkach i w terminie określonym w umowie przedwstępnej sprzedaży". W księdze wieczystej nie ma hipoteki, a zatem — powtórzmy — Nawroccy weszli w posiadanie tego mieszkania bez zaciągania kredytu. Według naszych szacunków kawalerka ta warta jest w tej chwili około 400 tys. zł, a jeśli jest w dobrym stanie to nawet pół miliona.

Chcielibyśmy poznać umowy i rachunki Nawrockiego. I wiemy, że ich nie dostaniemy

Wygadany zazwyczaj Nawrocki milczy w tej sprawie. Łatwiej mu się nawet mówi o kolegach z gangsterskiego półświatka niż o kawalerce. Oddelegował do tego swą rzeczniczkę. Pani Emilia Wierzbicki wydawała oświadczenie — zajmijmy się nim akapit po akapicie.

"Wszystkie informacje o posiadanych mieszkaniach dr Karol Nawrocki zawierał od lat w oświadczeniach majątkowych. Wszystkie informacje były też przedmiotem informacji przedkładanych służbom udzielającym certyfikaty dostępu do informacji niejawnych i owocowały zawsze przyznaniem najwyższych klauzul bezpieczeństwa."

Szkopuł w tym, że — pani Emilio — nigdzie nie możemy dostać oświadczeń majątkowych pana Karola. Podrzuci Pani? Na stronach IPN — brak. Zaś Sąd Najwyższy, do którego szefowej pan Karol kieruje swe oświadczenie, milczy w reakcji na naszą prośbę. Nawet jeśli Nawrocki ujawnił wszystkie swe nieruchomości w oświadczeniu majątkowym — a zakładamy, że tak, właśnie dlatego, że oświadczenia mogą być zbadane przez służby — to wciąż nie usprawiedliwia tego, że próbował okłamać wyborców, by myśleli, że jest zwyklejszym Polakiem.

"Karol Nawrocki nabył prawo własności do opisywanej kawalerki w zamian za wkład finansowy oraz od lat sprawowaną opiekę nad jej właścicielem, w tym ponoszenie kosztów utrzymania mieszkania."

Tak jak z oświadczeniami majątkowymi — chcielibyśmy poznać umowy i rachunki. I wiemy, że ich od Nawrockiego nie dostaniemy.

"Mieszkanie jest w dyspozycji osoby, którą od wielu lat, jeszcze jako działacz społeczny w gdańskiej dzielnicy Siedlce, jako jedyny opiekował się dr Karol Nawrocki".

Chodzi o czasy, gdy Nawrocki był radnym dzielnicowym. Prawicowa propaganda sączy w internecie narrację, że oto dzielny działacz społeczny Karol opiekuje się starym, schorowanym bohaterem opozycji antykomunistycznej. Bohaterski ów staruszek z wdzięczności — w zamian za opiekę i trochę pieniędzy — odsprzedał Nawrockim swoje mieszkanie. Jednocześnie dobroduszny pan Karol pozwala mu je nadal zajmować, by w radości i przy wsparciu muskularnego Karolowego ramienia bohaterski staruszek spędził jesień życia. Oświadczenie pani Emilii uzupełnia tę legendę — wszak według niej mieszkanie ma być wciąż w dyspozycji staruszka.

Nic tu się nie zgadza, niestety. Dziennikarze Onetu sprawdzili — pan Jerzy zniknął, od wielu miesięcy nie był widziany przez sąsiadów. Więc nie dysponuje mieszkaniem. No i pan Jerzy nie był bohaterem "Solidarności".

Marcin Kmieciński / PAP

Emilia Wierzbicki i Karol Nawrocki

Czarzasty nie składa broni. Nadal chce trzymać za twarz Lewicę

Mimowolnie Nawrockiego wkopała w debacie Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy. Biejat prowadzi sprawną — jak na wielkość i możliwości finansowe Lewicy — kampanię wyborczą. Jest oczywiste, że nie wygra, ale jeśli przebije poziom 3 proc., to będzie najlepszą kandydatką Lewicy od czasów Grzegorza Napieralskiego. Dawny lider SLD, a dziś poseł KO w 2010 r. zdobył trzeci wynik w wyborach — 13,68, ustępując tylko Bronisławowi Komorowskiemu i Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Leszek Szymański / PAP

Grzegorz Napieralski w trakcie kampanii wyborczej w 2010 r.

Dziś Lewica może tylko pomarzyć o takich rezultatach. W 2015 r. Magdalena Ogórek wykręciła całe 2,38 proc., zaś w 2020 r. Robert Biedroń był jeszcze gorszy — 2,22 proc.

Rafał Guz / PAP

Magdalena Ogórek i Leszek Miller w 2015 r.

Część posłów upatrywało szansy na wzmocnienie partii w zapowiedzianym przez szefa Lewicy Włodzimierza Czarzastego oddaniu przywództwa w partii w tym roku. Choć formalnie Lewica jest zjednoczoną formacją dawnych komuchów z SLD (Czarzasty), nowej lewicy obyczajowej i klimatycznej (Biedroń) oraz lewicy pracowniczej (część dawnej partii Razem), to podziały są wciąż żywe. Czarzasty trzyma młodzież twardą ręką, nawet jeśli młodzieżą są 40-latkowie spoza dawnego SLD. Część z nich — ludzie Wiosny i dawnego Razem — wierzyli, że Czarzasty w tym roku odejdzie, a wtedy dojdzie do nowego otwarcia. Jako kandydaci do schedy po Czarzastym typowani byli ministrowie: pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.

Leszek Szymański / PAP

Robert Biedroń i Krzysztof Śmiszek

Dziemianowicz właśnie publicznie zgłosiła swoją kandydaturę — co jest falstartem. Znający lepiej Czarzastego minister Gawkowski czeka.

Tomasz Gzell / PAP

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Krzysztof Gawkowski

Nie ma się co dziwić — Czarzasty zmienił zdanie. Czy też — by być bliżej prawdy — nigdy na poważnie nie zakładał oddania przywództwa w partii. Mógł to zrobić tylko ze względów zdrowotnych — ale właśnie dochodzi do zdrowia po ciężkiej chorobie.

Odzyskał wigor, zamierza wysadzić z fotela marszałka Sejmu Szymona Hołownię i nie chce oddawać przywództwa Lewicy, bo to oznaczałoby jego marginalizację wśród liderów koalicji.

Paweł Supernak / PAP

Szymon Hołownia i Włodzimierz Czarzasty w Sejmie

Pocieszymy tych polityków Lewicy, którzy są załamani. Gdyby Czarzasty nie wystartował, to mógłby wystawić na swą kandydatkę szefową parlamentarnego klubu Lewicy Annę Marię Żukowską. A to skończyłoby się gigantyczną awanturą, a może nawet podziałem Lewicy.

A zatem — cieszcie się, bo zawsze może być gorzej.

🧠 Pro Tip

Skip the extension — just come straight here.

We’ve built a fast, permanent tool you can bookmark and use anytime.

Go To Paywall Unblock Tool
Sign up for a free account and get the following:
  • Save articles and sync them across your devices
  • Get a digest of the latest premium articles in your inbox twice a week, personalized to you (Coming soon).
  • Get access to our AI features

  • Save articles to reading lists
    and access them on any device
    If you found this app useful,
    Please consider supporting us.
    Thank you!

    Save articles to reading lists
    and access them on any device
    If you found this app useful,
    Please consider supporting us.
    Thank you!