W Opolu bawią się w najlepsze i przepalają pieniądze. Perełka nie przysłoni chaosu - Przegląd Sportowy Onet


Despite a new state-of-the-art stadium, Odra Opole football club in Poland faces criticism for low attendance, questionable financial decisions, and a lack of transparency.
AI Summary available — skim the key points instantly. Show AI Generated Summary
Show AI Generated Summary
We located an Open Access version of this article, legally shared by the author or publisher. Open It

Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Przyznam, że nie sądziłem, że przez jeden tekst otworzymy puszkę Pandory w opolskim wydaniu. I wywołamy taką reakcję, która mocno uderzy również w lokalnych dziennikarzy, którzy zdecydowali się wyłożyć karty na stół. I nie pudrować rzeczywistości, która wcale nie jest tak piękna i nieskazitelna, jak kreują nam zarówno miejskie, jak i klubowe władze. Ale po kolei.

Gdy na naszych łamach pojawił się tekst o otwarciu Itaka Areny — na wskroś nowoczesnej areny, która będzie wizytówką całego regionu, rozpętała się lokalna burza. Część osób zarzucało, że nasze obawy (nie tylko moje, ale i lokalnych dziennikarzy, a niektórzy towarzyszą Odrze ponad 30 lat) podszyte są zazdrością wynikającą z miejsca zamieszkania. W jednym mogę się zgodzić. Jako częstochowianin mogę zazdrościć Opolu tak nowoczesnej areny. Takie są fakty, nie mam z tym najmniejszego problemu. Ale nie otwarcie stadionu jest clou całej sprawy.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Część opolan, czy lokalnych władz może się zżymać, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Już pierwszy ligowy mecz na Itaka Arenie jak w soczewce pokazał, że nawet nowoczesny stadion nie musi być magnesem przyciągającym na trybuny. Przewidywaliśmy, że po tzw. "efekcie nowości" i zaciekawienia, który zawsze siłą rzeczy pojawia się przy otwarciu takich inwestycji, Odra może brutalnie zmierzyć się z rzeczywistością. Zwłaszcza jeśli nie pójdą za tym w parze dobre wyniki sportowe. A po ostatnich meczach wokół Odry znów zapanowały minorowe nastroje. Ale przyznam, że nie spodziewałem się, że stanie się to tak szybko.

Mecz z Polonią Warszawa z trybun według oficjalnych danych przytoczonych przez klub oglądały dokładnie 5642 osoby na 11,5 tys. miejsc, jakimi dysponuje nowoczesny obiekt. Nie będę już złośliwy mówiąc, że część stanowili też zawodnicy z klubów partnerskich zaproszonych w ogromnej liczbie przez opolski klub (na trybunach pojawili się przedstawiciele 16 takich klubów). Bo takie zabiegi i praca u podstaw są konieczne, więc w tym przypadku mogę akurat przyklasnąć.

Pytania bez odpowiedzi. Działacze Odry zapominają o najważniejszym

Frekwencja to jedno i pewnie zaraz dostanę kontrę, że na mecz z Wisłą Kraków w niedzielę frekwencja będzie znacznie wyższa. Już teraz, na dwa dni przed meczem swych nabywców znalazło blisko 7700 biletów i jest spora szansa, że obiekt przy Olejnika wypełni się w znacznej mierze. Ale wciąż mówimy o meczu z rywalem, który na zapleczu PKO Bank Polski Ekstraklasy wzbudza największe zainteresowanie. I to z różnych względów. Ale, co dalej? W kalendarzu Odra ma jeszcze domowe spotkania ze Stalą Rzeszów, Górnikiem Łęczna, Kotwicą Kołobrzeg i Chrobrym Głogów. Czy tacy rywale ściągną na nowy obiekt podobną frekwencję jak Biała Gwiazda? Pozostawię to pytanie otwarte.

I choć w moim przypadku takie pozostawienie sprawy będzie na miejscu, o tyle, gdy mówimy o takich działaniach ze strony klubu, pojawia się pewien niesmak. Delikatnie rzecz ujmując. Żeby nie być gołosłownym usłyszałem, że nasza publikacja odbiła się szerokim echem w miejskim ratuszu i klubie, a najmocniej działaczy dotknęło stwierdzenie o "pełnej profesjonalizacji, której jeszcze trochę brakuje w klubie".

Na meczu z Polonią Warszawa obiekt w Opolu zapełnił się w nieco ponad połowie (Foto: Mirosław Szozda/400mm.pl / newspix.pl)

Mocne stwierdzenie? Mocne, ale jak inaczej skwitować aferę z kontraktem Mato Milosa? Były zawodnik m.in. Widzewa Łódź miał zostać zakontraktowany w ostatnich dniach marca jako wolny zawodnik po tym, jak w styczniu rozwiązał umowę ze słoweńskim NS Mura. Ale pomimo podpisanego kontraktu w ekipie z Opola nie zagra do końca sezonu. Powód? Klub przegapił termin zarejestrowania Chorwata. W efekcie Milos może trenować, ale trener Jarosław Skrobacz nie może już z niego skorzystać w ligowym boju.

Kuriozum w Odrze. Nowy zawodnik nie może grać. Jest odpowiedź

Czy w Odrze posypały się głowy? Możemy tylko się domyślać, bo klub nabrał wody w usta. Telefon rzecznika milczy, w sieci znaleźliśmy tylko jeden oficjalny komentarz dotyczący całego zamieszania z Milosem. Dający sporo do myślenia. Ocenę zostawiam już Wam.

— Kontrakt będzie płacony przez trzy miesiące, a zawodnik będzie trenował z pierwszą drużyną. Mamy możliwość rozwiązania umowy, ale jesteśmy w trakcie ustalania warunków na przyszły sezon, ponieważ widzimy w zawodniku potencjał. Obecny poziom wynagrodzenia jest dużo niższy niż przeciętne wynagrodzenie na poziomie 1. ligi — przekonuje w rozmowie z serwisem opolska360.pl rzecznik Odry Michał Lech.

Oficjalnego komunikatu na stronie klubu próżno szukać, choć w mediach społecznościowych wrze. Wyjaśnień domagają się sfrustrowani kibice, a nurtujących pytań wciąż przybywa. I mam wrażenie, że klub zagalopował się w swej ślepej logice do tego stopnia, że zapomniał o najważniejszym.

Odra jest przecież spółką miejską, mocno dotowaną ze środków budżetu miasta. Sponsorem strategicznym OKS-u jest miejska spółka ECO. Mówiąc wprost: Odra w znacznej mierze opiera się na środkach z miejskiego magistratu. Wręcz zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że bez miejskiej "kroplówki" nie byłaby w stanie funkcjonować na takim poziomie sportowym. I z tego względu powinna być, a przynajmniej w teorii, w pełni transparentna. Bo do klubu może zapukać każdy mieszkaniec miasta z prostym pytaniem o to, jak pożytkowane są jego pieniądze.

Chcieliśmy skonfrontować palące kwestie z prezesem klubu Tomaszem Lisińskim, ale nasza prośba również pozostała bez odpowiedzi. W dodatku klub zaczął wymachiwać szabelką i rykoszetem oberwali też lokalni dziennikarze, którzy nie wpisują się do końca w optykę forsowaną przez klubowe władze.

Niech zatem wybrzmi to raz a dobrze na sam koniec. Tego rodzaju personalne wycieczki nigdy nie wyszły żadnemu klubowi na dobre. I im szybciej władze Odry zejdą na ziemię i to zrozumieją, tym lepiej. Bo cierpią na tym lokalni kibice, którzy dokładają swoje "trzy grosze" do budżetu klubu. I to nie tylko w postaci karnetów, czy biletów. I słowa wyjaśnienia, cytując klasyka: po prostu im się należą.

🧠 Pro Tip

Skip the extension — just come straight here.

We’ve built a fast, permanent tool you can bookmark and use anytime.

Go To Paywall Unblock Tool
Sign up for a free account and get the following:
  • Save articles and sync them across your devices
  • Get a digest of the latest premium articles in your inbox twice a week, personalized to you (Coming soon).
  • Get access to our AI features

  • Save articles to reading lists
    and access them on any device
    If you found this app useful,
    Please consider supporting us.
    Thank you!

    Save articles to reading lists
    and access them on any device
    If you found this app useful,
    Please consider supporting us.
    Thank you!