Poland's current 15th position in the UEFA national ranking is a significant achievement, granting it five spots in European club competitions. This ranking is crucial, as it directly impacts the participation and performance of Polish clubs in the Champions League and Europa League.
The article analyzes Poland's point differences from other nations, highlighting the potential for improvement in the coming years. Due to the removal of points from weaker seasons (2020/21 and 2021/22), Poland's ranking is projected to rise to 13th in the 2026 ranking and potentially even higher in 2027.
Moving up the ranking will yield considerable advantages. For instance, reaching 14th place would allow the Polish champion to enter the Champions League qualifying rounds starting from the 4th round, guaranteeing participation in the Europa League even if they fail to advance.
This has significant financial implications, with guaranteed income exceeding €10 million, far exceeding that of the Conference League.
The article also points out challenges, including the risk of point distribution across five teams from 2026/27, and the need for multiple teams to perform well in order to maintain a high ranking.
Furthermore, the article emphasizes the potential issues of focusing on higher-level tournaments, and the importance of Polish teams performing in the Europa League and Conference League to accumulate points.
The article concludes that while Poland's current ranking is promising, consistent performance from several teams across multiple competitions is crucial to maintain and further elevate its position in the UEFA ranking and secure participation in top European football competitions.
15. miejsce to pierwszy, kluczowy przełom: daje nam prawo wystawienia aż pięciu drużyn w pucharach:
I to już jest znakomity scenariusz — zwłaszcza że mistrz i wicemistrz są o zaledwie jeden z trzech wygranych dwumeczów od fazy ligowej Ligi Konferencji. Co ważne, jeśli wicemistrz przejdzie drugą rundę el. LM, to w najgorszym wypadku wyląduje w... Lidze Europy!
Zdobywca PP (lub 3. ekipa) potrzebuje zwycięstwa w jednym z dwóch dwumeczów. Tylko ekipy z eliminacji LK nie będą miały miejsca na pomyłkę i będą musiały wygrać trzy dwumecze, by zagrać w fazie ligowej.
Ale może być jeszcze lepiej. Już 14. miejsce w rankingu UEFA daje ogromne profity, a do Szkocji tracimy zaledwie 1,1 pkt. A nasza sytuacja za chwilę poprawi się jeszcze bardziej. Możliwości Polski sięgają wysoko. Nawet tego, by automatycznie dwie drużyny grały w fazach ligowych pucharów. Na naszą korzyść działa jeden, kluczowy czynnik.
Tak teraz wygląda czołówka rankingu (wszystkie screeny ze strony Kassieta.net):
Polska (w ćwierćfinale LK grają Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok) na tę chwilę traci więc:
W tej chwili strata do 10. Turcji jest już ogromna, bo wynosi prawie 10 pkt (9,650 pkt). Ale ciekawiej robi się, gdy spojrzymy w ranking za lata 2021-2026, czyli ten, który obejmuje również przyszły sezon:
Tu Polska awansuje na 13. pozycję, bo odejdą nam wyniki ze słabego sezonu 2020/21 (zdobyliśmy tam zaledwie 4,000 pkt).
Ranking na lata 2022-2027 wygląda jeszcze ciekawiej, bo wtedy Polsce odejdą również punkty z sezonu 2021/22:
Wyniki z obecnego i dwóch poprzednich, dobrych sezonów, dają nam więc 12. miejsce w rankingu z niewielką stratą do 11. Grecji.
Polska będzie w lepszej sytuacji niż najbliżsi rywale, gdyż zostanie nam odjętych mniej punktów niż rywalom za dwa najbardziej odległe sezony:
By znaleźć kraj, który straci mniej punktów od nas, musimy cofnąć się aż do 18. Cypru — zostanie mu odjętych 8,125 pkt. To pokazuje, jak słabe w naszym wykonaniu (w porównaniu do rywali) były lata 2020-2022, ale jednocześnie daje nam to lepszą pozycję startową.
W obecnych warunkach szczytem marzeń, naszym sufitem wydaje się 11. pozycja. Nawet wyniki z tego i dwóch poprzednich sezonów nie pozwalają myśleć o TOP 10. By wedrzeć się do tego grona, potrzeba będzie czegoś ekstra. I to ważna informacja o tyle, że dopiero 10. miejsce daje mistrzowi kraju bezpośredni awans do Ligi Mistrzów.
Ale kolejne miejsca niosą ze sobą kolejne nagrody. Już wyprzedzenie Szkocji (do której tracimy obecnie 1,100 pkt) i zajęcie 14. miejsca da nam ogromną korzyść: dzięki temu mistrz kraju wystartuje od 4. rundy el. LM.
Do awansu do LM wystarczyłoby więc pokonanie zaledwie jednego rywala. A nawet jeśli to by się nie udało, to i tak gwarantowałoby grę w fazie ligowej Ligi Europy.
A pieniądze w LE są dużo większe niż w LK. Polskie kluby za sam awans dostałyby na pewno ponad 10 mln euro (różnica już na starcie to minimum 5 mln euro), nawet zakładając, że przegrałyby wszystkie mecze.
A w to nie wliczamy chociażby przychodów ze sprzedaży biletów (a i rywale są dużo bardziej atrakcyjni) i faktu, że w fazie ligowej LE rozgrywa się o dwa mecze więcej niż w LK (osiem do sześciu).
13. i 14. miejsce dają identyczne profity. W porównaniu z 15. miejscem jedyna zmiana to fakt, że mistrz kraju zaczyna od 4. rundy el. LM, a więc ma pewny udział w Lidze Europy.
A to już na starcie ma ogromne znaczenie. Choćby dlatego, że mistrz jest pewny zarobienia kilkunastu milionów euro już w maju/czerwcu, co pozwala choćby na mocniejsze i bardziej zdecydowane ruchy na rynku transferowym. Nie ma ryzyka, że wielkie zakupy pozostawią po sobie jedynie problemy finansowe przez brak wpływów z pucharów.
Ale jak już ustaliliśmy, obecnie sufit Polski w krajowym rankingu UEFA to 11. miejsce (takie same profity daje 12. miejsce).
Gdyby Polska znalazła się w gronie 12 najlepszych lig w Europie, to przydział zespołów do pucharów wyglądałby następująco:
W takiej sytuacji bylibyśmy pewni występu co najmniej dwóch zespołów w fazach ligowych (mistrz w LM, zdobywca PP / 3. ekipa w LK), a w dodatku bardzo blisko awansu byłby wicemistrz.
Pewne miejsce w Lidze Mistrzów daje 10. miejsce. Ale jak wspominałem wyżej, nawet wyniki z ostatnich trzech udanych sezonów nie wystarczają, by liczyć się w walce o TOP 10. Nawet tylko w tym, jakże udanym sezonie, zajmujemy na razie 11. miejsce.
Z 15. miejsca, a więc dodatkowej drużyny w pucharach, skorzystamy od sezonu 2026/27. To nie tylko szansa, ale również ryzyko — od tej pory nasz dorobek punktowy będzie dzielił się na pięć drużyn (a nie cztery, jak do tej pory).
W ostatnich pięciu sezonach z dodatkowego miejsca w pucharach skorzystałyby takie ekipy jak Pogoń Szczecin, dwukrotnie Piast Gliwice, Warta Poznań oraz Lechia Gdańsk. I to od takich ekip trzeba będzie oczekiwać, by nie potykały się na pierwszych przeszkodach i zachodziły np. do decydującej rundy el. LK — bo o samo wejście do LK może być ciężko.
To pierwsza pułapka. Dużo łatwiej jest zdobyć piąte miejsce w pucharach niż je utrzymać.
Choć Polska jest lepiej przygotowana niż inne kraje na dodatkową ekipę w pucharach — tu najbardziej jaskrawy jest przypadek Serbii — gdyż posiadamy najbardziej wyrównaną czołówkę. Jesteśmy najmniej uzależnieni od wyników jednej drużyny dzięki szerokiej czołówce — czego nie mogą powiedzieć np. Norwegowie, których wynik wisi w głównej mierze na Bodo/Glimt.
Gdy ostatnio wyprzedziliśmy Danię, pojawiły się tam głosy o konieczności posiadania kilku punktujących zespołów.
— Warto jednak zauważyć, że jako Kopenhaga zdobyliśmy najwięcej punktów do rankingu. Ale Dania musi zdobywać więcej punktów. To wkurzające, że musimy rozmawiać o zespołach z Polski, które wyprzedzają Danię. Przede wszystkim potrzebujemy, by większa liczba klubów zdobywała punkty. W krajach, które są przed nami, nie jest tak, że tylko jeden zespół zdobywa punkty — stwierdził dyrektor sportowy FC Kopenhagi Sune Smith-Nielsen.
I trudno odmówić mu racji. FC Kopenhaga zdobywała punkty dla Danii nawet w Lidze Mistrzów (grała w 1/8 finału), a w tym czasie polskie ekipy miały problemy z wejściem choćby do Ligi Europy. W LE grały Raków Częstochowa (3 pkt i 4. miejsce w sezonie 2023/24), Legia Warszawa (6 pkt i 4. miejsce w sezonie 2021/22) czy Lech Poznań (3 pkt i 4. miejsce w sezonie 2020/21). I to ledwie trzy występy od... 2016 r.!
Ale Liga Konferencji zmieniła sytuację: punkty Kopenhagi to za mało wobec problemów innych ekip (np. Broendby odpadło w el. z Legią), a polskie kluby znalazły rozgrywki, w których nie odstają poziomem.
To dla nas trzeci ćwierćfinał LK w ciągu trzech lat — Legia i Jagiellonia dołączyły w ten sposób do Lecha Poznań.
Przy dwóch pucharach cierpieliśmy na tym, że nie mieliśmy wystarczająco mocnych drużyn — ale LK daje szanse średniakom na rywalizację między sobą. I korzystamy z tego, bo mamy kilka drużyn na poziomie fazy pucharowej LK. W ten sposób jesteśmy mniej zależni od kryzysu jednej ekipy.
Drugą pułapką może być... gra w lepszych pucharach. Polska znakomicie wykorzystała powstanie Ligi Konferencji, wykluczenie Rosji oraz gorszą sytuację ligi ukraińskiej, o czym pisał Maciej Kaliszuk >>
Najciekawszy jest zwłaszcza pierwszy punkt: wykorzystaliśmy zasady UEFA, które w niewielkim stopniu oddają różnicę pomiędzy poszczególnymi rozgrywkami. Gra w Lidze Mistrzów pozwala zarobić ogromne pieniądze, ale jednocześnie przeszkadza w zdobywaniu punktów do rankingu w porównaniu do LE czy LK. Nawet poziom LE jest dużo wyższy niż LK — co oznacza, że nawet mimo większej liczby spotkań, jest trudniej o punktowanie.
Na przykład Slovan Bratysława awansował do Ligi Mistrzów, ale tam przegrał wszystkie mecze z mocnymi rywalami. Zdobył więc dla Słowacji 3,125 pkt (12,500 pkt podzielone na cztery ekipy).
Za to Jagiellonia była za słaba zarówno na LM, jak i LE. W LK trafiła na dużo słabszych rywali, dzięki czemu zdobyła dla Polski aż 4,75 pkt (tyle samo co Legia). Tu oczywiście nie bierzemy pod uwagę kwestii finansowych, gra w LK bardziej opłaca się jedynie pod kątem rankingu.
To jednak bardzo dobry problem — lepiej się z nim zmierzyć niż nie mieć go w ogóle. Absolutnym planem minimum na każdy kolejny sezon muszą być co najmniej dwie drużyny w fazach ligowych. Ale by myśleć o kolejnych awansach, optymalnie potrzeba będzie trzech takich ekip.
Skip the extension — just come straight here.
We’ve built a fast, permanent tool you can bookmark and use anytime.
Go To Paywall Unblock Tool